Za nami kolejna Wielkanoc, albo po prostu kolejne święta.
Co świętowaliśmy?
Ofiarę Boga - Jezusa Chrystusa na Krzyżu?
Część z nas pewnie tak.
Ale ci akurat czczą ją w zasadzie co tydzień.
Niektórzy nawet codziennie.
A On ją codziennie powtarza, bez końca.
Po co?
Co my z tego rozumiemy? Czczący i nie czczący?
Apostołowie nie rozumieli dlaczego Pan obmył im nogi.
A to był zaledwie pierwszy krok, przedsmak tego co miało się wydarzyć nazajutrz.
Pierwsza praktyczna prezentacja różnicy pomiędzy porządkami ziemskim i niebieskim.
Szokujący obraz różnicy pomiędzy znaczeniem słowa "panować" tu i TAM.
A potem miało to pójść jeszcze dalej.
Musiało. I poszło. Aż na Krzyż.
Dla Jezusa, dla Boga, nie było innego wyjścia.
Nie było innej Drogi niż Krzyżowa.
Jego miłość nie ma granic.
Nikt tego wtedy nie rozumiał. I nie rozumie.
Dlatego Jezus musiał zginąć.
Jeśli jesteś Bogiem to se zejdź z tego krzyża!
Tak jak z tym obmywaniem nóg - no, błazenada przecież!
A Jezus oddał życie żeby zburzyć tę naszą wieżę Babel.
Tak, bo w istocie Krzyż to kolejny, ostateczny krok, konsekwentna odsłona tego samego Bożego pragnienia by człowieka podnieść, podać mu rękę jak dziecku, gdy upada.
Gdy odrzuca to co boskie na rzecz ziemskiego.
Nieskończone na rzecz skończonego.
Gdy do zatracenia zapatrzy się w siebie i już nie jest w stanie wydobyć się z prochu. I powtarza: ja siam, ja siam...
Bo nie rozumie. Wciąż i wciąż nie rozumie....
..... po co burzyć tę piękną wieżę? Paweł Wachnicki, 1 kwietnia 2024